czwartek, 19 marca 2009

Bukowina marzec '09













Kilka dni temu wróciliśmy z nieco wyrwanego rzeczywistości wokół urlopu. Zdecydowaliśmy się jechać do sprawdzonej Bukowiny i sprawdzonej willi "Roztoka", której właścicieli znam przecież od... zaraz zaraz.. 29 lat.
Mimo pewnych obaw, że nie będzie śniegu, tego było w bród. Powiedziałbym nawet, że za dużo... Nie wiem, metr, dwa, padało bezlitośnie, ale znalazło się na szczęście trochę chwil słońca.
Oczywiście- nastawiliśmy się na jeżdżenie na nartach/sankach/jabłuszku/czymkolwiek. Największą frajdę miał Krzysiek. Zapragnął jeździć na nartach. Pierwsza lekcja była nieco traumatyczna, bowiem synek chciał a) jechać z górki na pazurki; b) mieć patyczki (kijki), jak rodziceże buźka usmiechała mu się od ucha do ucha :)
Powyżej trochę zdjęć, ilustrujących wyjazd, uprzedzając ewentualne pytania- nie, Zakopane omijalismy wielkim łukiem, w Morskim Oku nie byliśmy, mimo próby (kolejnej...). Tylko Bukowina, niewielu ludzi, świetne jedzenie, jeżdżenie, Bob Budowniczy, trochę też przeziębienia, ale z wolna wychodzę z tego.
A teraz wróciliśmy do rzeczywistości, szkoda, że nie możemy doczekać się w żaden sposób wiosny. W lesie nadal chłodno, wietrznie, a co gorsza szaro i ponuro. No ale kurcze, kalendarz podpowiada, że to już niedługo...